wtorek, 21 marca 2017

Przed wyjazdem [Ania i Ewelina i niespodzianka od Eli]

Nieszczególnie doświadczeni, ale za to pełni zapału, już w ten czwartek wyruszamy na badania do Czarnegolasu. Wieś liczy obecnie niewiele ponad 1000 mieszkańców, a przed laty było ich jeszcze mniej, jednak od samego początku była wielowyznaniowa. Zamieszkiwali ją katolicy, luteranie, ewangelicy, baptyści, Żydzi, mormoni, świadkowie Jehowy. Obecnie działają tam kościoły rzymsko-katolicki oraz ewangelicko-augsburski. Nie powstrzyma nas to jednak przed zbadaniem śladów także po pozostałych wyznaniach. Czy zostały one w pamięci mieszkańców? Jak żyło się w zróżnicowanym pod względem religijnym środowisku? Jak obecnie mieszka się w miejscu o tak niezwykłej historii? Jakie opowieści czekają na nas w Czarnymlesie dowiemy się już niedługo. Tymczasem naszym pierwszym wyzwaniem jest... dojazd. Nowy rozkład jazdy pociągów zaskoczył nas przesiadką na autobus, która burzy nasz plan przewiezienia rowerów do Odolanowa, skąd zamierzaliśmy jednośladami dostać się do miejsca zakwaterowania. Nie zrażają nas jednak tak przyziemne przeszkody – dotrzemy do Czarnegolasu, choćbyśmy mieli jechać pociągiem naokoło.[Ania]

Dwa miesiące nowego semestru minęły niespodziewanie szybko i termin wyjazdu jest tuż tuż. To już w tym tygodniu! Najwyższy czas zająć się na poważnie przygotowaniami i pakowaniem do dziesięciodniowego pobytu na badaniach.
Najważniejsze są rowery – nasz główny środek transportu między Odolanowem a Czarnymlasem, oraz po samej wsi. Muszą być sprawne, bezpieczne i przygotowane na każdą ewentualność. No i przede wszystkim muszą być. Na szczęście wszelkie katastrofy zażegnane, w jednoślad wyposażony jest już każdy. Pozostaje jedynie nasmarować łańcuchy, podpompować koła i… wymyślić, jak załadować na nie bagaż jeśli zajdzie ewentualność jazdy z nim kilkunastu kilometrów.
Do torby ładujemy ciepłe ubrania, przeciwdeszczowe (wizja jeżdżenia rowerem w deszczu tylko trochę nas przeraża! J), a zwłaszcza narzędzia pracy- aparaty, dyktafony, notatniki i komputery. Reszta przyjdzie do głowy przed samym wyjazdem. Czego na pewno nie bierzemy w teren? Naszych obaw, które zostawiamy tu w Poznaniu, z nadzieją, że żadna z nich się nie spełni. [Ewelina]


A taki reportaż znalazła Ela:

1 komentarz: