czwartek, 23 marca 2017

Podróż [Kasia i Mateusz]

Przebijający się blask przez moje zasłony zwiastował pogodny świt. Ostatnie chwile pakowania i rytuał porannego porządkowania przestrzeni. Gdy już obficie podlałam swoje kwiaty, mogłam zakluczyć pokój, na dziewięć dni. Szybkim krokiem, z ukochanym plecakiem i dwiema torbami, prowadząc rower, udałam się w miejsce umówionego odjazdu. Mankamentem, z którym próbowali uporać się chłopacy było przymocowanie rowerów, interesujące było obserwowanie procesu tego przedsięwzięcia. Zwiększając prędkość, wraz z omijaniem ostatniej dzielnicy Poznania-Franowo, pierwszy raz odczułam atmosferę podróży. Jadąc przez wielkopolskie wioski, lasy, czas jazdy umilały nam rozmowy o, nie tak odległych, czasach gimnazjum. Zorientowałam się, że już jesteśmy na miejscu, w momencie, gdy przejeżdżaliśmy przez tory kolejowe, niedługo po tym Mateusz dostrzegł nasz gościniec. Kiedy chłopacy wypakowywali bagaże z samochodu, zauważyłam burego kota, potencjalnego druha do rozrywki. Spotkaliśmy się z życzliwym przyjęciem ze strony personelu. Podobał mi się wystrój wnętrza hotelu, lubię zwracać uwagę, zwłaszcza, na żyrandole i tutejsze, również mnie urzekły. Pierwszy pokój wydawał mi się najprzytulniejszy, ale nie zdecydowałam, że w nim zostanę, chciałam, aby właściwe miejsce mojego pobytu wyłoniło się samoczynnie. Gdy Ania i Karolina dotarły, wybraliśmy się na wspólną przejażdżkę i obiad w pizzerii. Odolanów tętni stałym ruchem przejeżdżających samochodów. Myślałam o reszcie grupy, kontaktowałam się, nie chciałam, aby dziewczyny jechały rowerami przez 16 kilometrów, przy niesprzyjającej pogodzie. Kiedy czekaliśmy na Sarę, Dominikę, Denitsę i Elę przy rynku, otoczonym urokliwymi kamienicami, dostrzegłam gwarne ćwierkanie ptaków, przypomniało mi się, że jest już wiosna. Kiedy wszyscy już byliśmy razem, odbyło się spotkanie i tuż po nim wspólne umilanie wieczoru, które trwa do teraz. Przyznaję, to był dobry dzień. [Kasia]
 
 
 
 Z Poznania wyruszyliśmy z niewielkim opóźnieniem, spowodowanym w dużej mierze problemami z przymocowaniem rowerów do bagażnika samochodu, ostatecznie udało nam się wyruszyć około godziny 10, podróż bez większych przeszkód, z kilkoma postojami zajęła nam mniej więcej 2 godziny, byliśmy więc na miejscu około południa. Wjeżdżając do Odolanowa ucieszyła nas obecność marketów, oznaczało to iż nie będziemy musieli martwić się o brak różnorodności w spożywanych produktach. Kierując się dalej w stronę miejsca zakwaterowania – gościńca połączonego z restauracją „Nadbarczyna” po drodze, ukazał nam się budynek kościoła św. Marcina, budynek wywarł na nas pozytywne wrażenie, sprawiał wrażenie zadbanego. Droga do pensjonatu zakończyła się szybciej niż byśmy się tego spodziewali, osobiście podejrzewałem że Odolanów będzie większą miejscowością. Wikipedia szacuje liczbę mieszkańców na około 14 tysięcy, jednak po krótkim przespacerowaniu się po okolicy sprawia wrażenie zdecydowanie mniejszej.
Po zakończonym rekonesansie udaliśmy się do hotelu, gdzie na zebraniu, które odbyło się wieczorem około godziny 19 otrzymaliśmy pierwsze zadania: utworzenie wpisu do dzienniku badacza oraz przygotowanie się do jutrzejszego wyjazdu. [Mateusz]


 Wiosna w Odolanowie 1, fot. A. W. Brzezińska
 Wiosna w Odolanowie 2, fot. A. W. Brzezińska
Wiosna (Ludów) w Odolanowie, fot. A. W. Brzezińska




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz